Plener w Rzymie? Tak, tak, jesteśmy na tak!
W styczniu razem z moją szalona Parą Młodą, Martą i Marcinem wybraliśmy się na sesję poślubną, tak zwaną plenerową, lub jak kto woli na plener do Rzymu. Miasta zakochanych, gdzie ponoć prowadzą wszystkie drogi. Wysoka temperatura, dużo słońca i otwarci Włosi otworzyły nas na przygodę. Upss pisać czy nie pisać? Tak, to jest jest dobra myśl, szczególnie, kiedy fotograf wyrusza sam, nocą, bez telefonu i karteczki z adresem apartamentu na poszukiwanie fajnych miejsc i w ciągu 3 godzin mija 5 razy Hiszpańskie Schody, Piazza Barberini i Muzeum Pariginio i nadal nie wie gdzie jest :D Historia dobrze się skończyła, dzięki wspaniałym ludziom, poznanym na ulicy, którzy bez internetu i facebooka, pomogli odnaleźć moich i Pary Młodej wspólnych znajomych :D
Sesja plenerowa
A potem dwa dni focenia... wow z każdym krokiem Rzym zachwycał jeszcze bardziej. I ten nowy i stary, który zrobił na mnie największe wrażenie. Tym bardziej, że wreszcie miałam okazję zobaczyć wszystkie te budowle, o których uczyłam się na historii sztuki. Przystanek di Trevi i przestudiowana cala wikipedia ;p Czy wiecie, że turyści zwyczajowo wrzucają do fontanny drobne monety
(przez ramię, do tyłu), by zapewnić sobie powrót do Rzymu. Istnieją również
legendy związane z ilością wrzucanych monet – jedna ma zapewnić powrót do
Rzymu, dwie – romans, trzy – ślub. Pieniądze, wyławiane przez władze miasta,
przeznaczone są na utrzymanie zabytków oraz na potrzeby biednych w Rzymie. Zgadniecie ile monet wrzuciła fotografka?
Marta i Marcin, bardzo wyważeni, więc skąd w nich tyle szaleństwa? Nie wiem. Ale wiem, że to mi się bardzo podobało, świetnie pozowali, była w tym świeżość, której mi od dawna brakowało. Jednego wieczoru spotkała nas niesamowita niespodzianka, przy Fontannie di Trevi byliśmy świadkami
zaręczyn i udało nam się to nagrać. Jakie to było wspaniałe uczucie, kiedy tłumy biły brawo, krzyczały ze szczęścia i gratulowały. Nie jest wspaniale cieszyć się czyimś szczęściem? Mogłabym dużo opisywać ale musicie to poczuć na własnej skórze. Obejrzyjcie Rzym w moim obiektywie a potem kupcie bilet i lećcie, bo warto.
Dla Pink umbrella był to kolejny plener zagraniczny i coraz bardzie przekonuję się, że warto. Polska jest piękna, ale pogoda potrafi dać pstryczka w nos. Tam, matka natura trzymała fason ;p
Wbrew pozorom, taki wyjazd nie kosztuje milionów, a w miarę wcześnie zakupione bilety, potrafią być naprawdę tanie.